sezon 1: Tiny Pretty Things

Bardzo irytująca główna bohaterka.

Oglądając ten serial odnosiłam wrażenie, że oglądam "Szkołę dla Elity". Ten sam motyw przewodni ze zbrodnią, nowa uczennica, najlepsza szkoła, grupka przyjaciół, która coś ukrywa, trójkąciki (albo chęć trójkącika). Ktoś też porównał ten serial do filmu "Czarny Łabędź" z Natalie Portman i do serialu "Słodkie...

W tym serialu nie ma nikogo kogo da się lubić... Patrząc na całą grupę tancerzy ma się w głowie wyłącznie irytacje... nie mówiąc już o dorosłych. Poza tym dialogi marne, mało skomplikowane motywacje bohaterów. Jedyne co trzyma przy ekranie to przepiękny taniec

Porno dla nastolatków. Jak ktoś lubi patrzeć na gołe tyłki, głównie męskie to polecam. Najmniej tańca w tym wszystkim. Fabuła jest wręcz idiotyczna. Zachowanie bohaterów absurdalne. Brrr

Zakochiwali się każdy w każdym i tak samo odkochiwali.