PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10025008}

Szōgun

Shōgun
7,9 15 751
ocen
7,9 10 1 15751
7,2 9
ocen krytyków
Szōgun
powrót do forum serialu Szōgun

Niestety serial mimo że dobrze się zapowiadał marnie się zakończył. Chyba zabrakło pieniędzy. Jakieś pozory honorowatości, filozoficzne gapienie się w niebo. Opowiadanie o bitwie i tyle. Drugi raz nie zobaczę. A pierwowzór i owszem.

Winnetou28

Czy to zły serial?

Nie. Ale zdecydowanie nie jest to serial na miarę moich oczekiwań.

Twórcy mieli, zapewne świadomie, całkiem inny pomysł na scenariusz, niż w serialu z 1980 roku.
Książka to grubaśna cegła, która zawiera gąszcz wątków i siłą rzeczy należało coś wyciąć. W 1980 roku ofiarą padła większość koronkowej intrygi. Tam Słońcem układu był John Balckthorne, a inne tematy tylko orbitowały wokół niego.
Tu Blackthorne dostał kopa, a na plan pierwszy wysunęła się intryga.

Co jest jednak przepisem na sukces? Dobry scenariusz, wyraziste postaci, które dają się lubić.

Nowa adaptacja secenariuszowo nie była zła, ale mam świadomość, że książkę czytałem kilka razy, więc żaden element intrygi nie był dla mnie tajemnicą. Nie wiem, czy ktoś, kto podszedł do serialu bez wcześniejszej lektury miał równie dobry odbiór.

Niestety dużo gorzej było z gwiazdami, które powinny były świecić najmocniej, czyli z Anjinem i Mariko. Mimo ogromnych starań, po prostu nie poczułem do nich żadnej sympatii. Finał 9 odcinka, który w książce powodował wstrząs, tu był po prostu dla mnie letni. I jest to swego rodzaju ewenement, że Richard Chamberlain, który jak wiadomo, ze wszystkich dziewczynek najbardziej lubił chłopców, potrafił stworzyć wiarygodny wizerunek związku, a tu były mdłe popłuczyny.

Z całym szacunkiem, dla obywatela, który zagrał Blackthorne'a, ale arsenał jego środków wyrazu był dość ubogi. Albo wyraz twarzy wyrażający kłopoty żołądkowe, czy wręcz zatwardzenie, albo jakieś głuptakowate zagapienie się w przestrzeń.

Mariko świetnie zagrała osobę, o której się mówi: bez kija nie podchodź. Ja rozumiem oczywiście: osiem murów, trzy serca i te sprawy, ale w książce związek między nią a Anglikiem (w powtórnym powrocie do Osaki), został skomentowany przez kurtyzany mniej więcej tak: on się jakoś maskuje, ale po niej wszystko od razu widać. Co było po niej widać w serialu, każdy może ocenić sam.

Zgadzam się, że serial da się obejrzeć jednorazowo, bo wracać do nie go nie ma po co.

Winnetou28

Bo książka się tak kończy. Toranaga rozmyśla o różnych sprawach i objaśnia swoje motywy, przewiduje przyszłość Japonii. Ostateczna bitwa, która dla historyków jest przedstawiana jako kluczowa, w książce była podsumowana dosłownie kilkoma zdaniami. Bo wg książki bitwa została rozstrzygnięta na długo zanim faktycznie miała miejsce. Tą samą drogą poszli w serialu. Oczywiście różnic między książką a serialem jest bardzo dużo. Musieli w serialu wiele rzeczy uprościć, wyciąć, w odmienny sposób przedstawić. Np. w książce choć wszyscy obwinili Ishido za śmierć Mariko , to jednak czytelnikowi jako głównego podejrzanego przedstawia się Toranagę. Pewne niuanse wskazują, że to Toranaga wszystko zorganizował i opłacił. W serialu to uprościli i Ishido w zasadzie przyznaje się do winy.

Leszek_x

Nie jestem do końca pewny, czy Toranaga to wszystko opłacił.

Za wynajęcie zabójców odpowiedzialny był Yabu, który nie robił tego na zlecenie Toranagi. Nietrudno też zauważyć, że akcja porwania Mariko mogła się powieść, a wtedy cały misterny plan wziąłby w łeb. Toranaga mógł brać pod uwagę, że sytuacja tak się potoczy, ale bezpośredni udział w kreowaniu tych wydarzeń był zbyt ryzykowny, bo mogło się to obrócić przeciwko niemu.

Zrobił to, co mówi chińskie przysłowie - siadł nad brzegiem rzeki i poczekał, aż spłyną nią ciała jego wrogów.

Dużo bardziej niejasne jest, jak do tego doszło. Rada początkowo jednomyślna, zaczęła pękać w szwach i, jak rozumiem, jednomyślność była utrzymywana jedynie poprzez zakładników. Gdy ci się rozpierzchli, wszystko runęło. Dlaczego rada wolała Toranagę, skoro było jasne, że chce przejąć władzę dla siebie?

Jeszcze bardziej zdumiewająca była decyzja Ochiby. Baner jej syna gwarantował, że Toranaga jest wyjęty spod prawa. A to z ogromnym prawdopodobieństwem oznaczało jego śmierć. W końcu jednak cofnęła poparcie, co z kolei oznaczało, że jej syn nie będzie władcą.

Dlaczego się na to zdecydowała? Ze strachu, że przegra? To po co knuła wcześniej?

orion_2

Ale piszesz o serialu , czy książce? W serialu winny jest Ishida- to jest jasne. W książce to bardziej skomplikowane. Toranaga najwyra\xniej w kilku fragmentach książki dopytuje się jak zatrudnić tych ninja. Niby niewinnie ,ale jednak.

Leszek_x

Bez znaczenia. Sama idea jest podobna - uwolnić zakładników = sukces.

Serialowy Ishido przyznał się pośrednio, że był prowodyrem, kiedy Yabu mówi z wyrzutem, że Mariko miała być porwana.

W książce natomiast Toranaga przedstawia dowody, że Yabu znał zabójców i pomagał im. Oskarża go o zdradę i zleca seppuku. Yabu twierdzi, że został pomówiony. Nic nie wskazuje na to, że obaj byli w zmowie. I moim zdaniem nie byli. Toranaga nie ufał Yabu.

orion_2

Jeżeli chodzi o serial to wina Oshidy jest jasna.

orion_2

Co do reszty - w ksiązce jest trochę inaczej. Są dość jasno wyjaśnione motywy bohaterów. Istniała możliwość aby Toranaga wziął sobie ją za żonę Ochibę i adoptuje następce- rozwiązanie pozornie idealne. Żadnych wojen, żadnego ryzyka. Ale Toranaga podejrzewa że Ochiba jest gorsza niż w rzeczywistości jest i zwyczajnie boi się, że jak weźmie sobie ją za żonę to ta go zamorduje. Podejrzewa, że dwójka jej synów została spłodzona z kochankami, a ona tych kochanków następnie zamordowała. W rzeczywistości faktycznie spłodziła ich z kochankami, ale żadnego ich nie zabiła. Ochiba z kolei nienawidzi Toranagi i knuje przeciwko niemu, bo podejżewa że ją przyłapał z kochankiem kiedy został spłodzony następca- co tez nie jest prawdą. To, że miała kochanków Toranaga domyśla sie po tym, że to byłby niezwykły zbieg okoliczności, że Taiko współżył z setkami kobiet i tylko ją zapłodnił.

Leszek_x

Tak, zdaję sobie sprawę jakie były relacje między Toranagą i Ochibą. Udowodnienie, że Yaemon nie był synem taiko, było, że tak powiem, dość trudne. Adopcja nie była rozwiązaniem idealnym. Szansa, że dziedziczyłby po Toranadze, moim zdaniem, była iluzoryczna. Co więcej, ponieważ Toranaga i Ochiba sobie nie ufali, jedno z nich pewnie by zginęło. Jeśli Ochiba mogła zlecić zabójstwo Toranagi, to tym bardzie Toranaga mógł zlecić zabójstwo Ochiby. I miałby po temu dużo więcej możliwości jako władca.

orion_2

Ale Ochiba też nie przepada za Ishido który ma chłopskie pochodzenie. Też nim gardzi. Dodatkowo ta cała sytuacja z Mariko obnaża słabość Ishido. Toranaga znajduje jej odpowiedniego męża- swojego brata, z którym (w przeciwieństwie do serialu) ostatecznie przeciąga na swoją stronę.

Leszek_x

Ochiba książkowa cały czas słyszy, że Ishido to cham i prostak, co jest ostro kontrastowane z arystokratycznym pochodzeniem Toranagi. Ale w serialu Ishido był przedstawiany pogardliwie jako biurokrata. Jego chłopskie pochodzenie bodaj w ogóle nie wypłynęło.

orion_2

A co wskazuję na Toranagę w książce: 1. Tak zupełnie "przypadkiem" dopytuje się jak samodzielnie skontaktować siez ninja. 2. Najwięcej korzysta na tej zasadzce 3. Rozkazy ninja, które sobie ich dowódca przepowiada w myślach- porwać Mariko, ale jeżeli się ta zabije nie brać jej głowy na dowód, chronić Blachthorna, zabić żonę wnuczka jednego z regentów, która towarzyszyła Mariko. Akurat tego na którego Toranaga poluje, aby przeciągnąć go na swoją stronę. Sam dowódca nie wie kto zlecił misję. Wnuczka niby ginie przypadkiem. 4. Ten napad Ninja kosztował gigantyczny majątek. Bez sensu , żeby taką kasę wyłożył Ishida. 5. Ninja znali tajne przejścia do zamku, o których Ishida raczej nie miał pojęcia, ale nie znali tajnej komnaty , w której schowała się Mariko, dzieki czemu uniknęła schwytania. Pewnie było tego więcej, ale tak z grubsza to kojarzę.

Leszek_x

1. Moim zdaniem bez znaczenia. Albo inaczej - mogło to mieć znaczenie, bądź nie miało żadnego. Na dwoje babka wróżyła.
2. Nie zgadzam się. Gdyby Mariko udało się porwać, plan Toranagi przestałby istnieć.
3. Musiałbym sobie odświeżyć ten moment w książce.
4. Dlaczego bez sensu? Po uwolnieniu zakładników, Ishido przecież przegrał. Nie mógł do tego dopuścić. Musiał usunąć pułapkę, jaką na niego zastawiono.
5. Nie przekonuje mnie to. Pan zamku musiał mieć orientację o tajnych przejściach, natomiast nie musiał wiedzieć, że na wydzielonym terenie (powiedzmy - ambasadzie, bo tak to chyba można określić), ktoś wybudował magazyn.

Toranaga nie musiał ryzykować. Gdyby nazajutrz Mariko wydostała się z zamku, reszta poszłaby za nią. Cel Toranagi zostałby osiągnięty.

orion_2

Oshida zabijał poza zamkiem tych którzy próbowali uciec. To samo mógł zrobić z Mariko. Nie musiał wydawać majątku za który mógłby wystawić tysiące żołnierzy do bitwy. Nie był aż tak finezyjny.

orion_2

Toranaga ustawił wszystko tak aby Mariko tego jednak nie przeżyła. Gdyby zlecenie było od Ishido logicznym by było, żeby udawali że porwanie się udało- zabraliby ciało, spalili je i zabrali głowę itp. Tymczasem mieli zostawić dowód zbrodni- ciało razem z głową. Czy gdyby porwanie się udało, wszystko by się posypało- może tak może nie. Cała ta intryga była oparta na sporym ryzyku. Wiele rzeczy mogłu pójść nie tak, ale to była dla Toranagi jedyna szansa.

orion_2

Ishida miałby tylko chwilę, żeby zorganizować ninja- teoretycznie wykonalne, w praktyce bardzo trudne. Wygląda, że akcja była przygotowana ze sporym wyprzedzeniem

orion_2

W książce autor uparcie nie daje jednoznacznego dowodu, kto jest sprawcą. Daje znać, że pozornie jest nim Ishida, ale jednocześnie różnym bohaterem daje pojedyncze puzzle pozwalające się domyślać że to Toranaga. Tylko czytelnik może je zebrać do kupy. Jeden się zastanawia czemu wnuczka regenta została zabita, czy to był przypadek czy jednak ninja mieli na nie zlecenie. Czytelnik wie że mieli zlecenie. Ktoś inny się zastanawia, że wydanie takiej fortuny na ninja w przypadku Ishidy jest bez sensu itd. itp.

Leszek_x

Dobrze, odświeżyłem sobie. Co prawda nie cele zabójców, ale co innego:

"Rzeczywiście złożył po cichu taką propozycję przez swoich pośredników, chcąc za wszelką cenę uratować coś ze zrujnowanych przez Mariko planów związanych z Czarną Karawelą. Wiedział od razu, że to wariacki pomysł. Rozbroić Mariko i zachować życie graniczyło z niemożliwością. Obie strony dużo ryzykowały. Nie zdziwił się więc, kiedy Ishido przesłał odpowiedź odmowną."

Yabu proponuje wydanie na tacy Mariko. Ishido się nie zgadza. Ale potem pojawia się tajemniczy samuraj, który akceptuje pomysł. W tle pojawia się temat ataku na orszak Mariko, gdy będą już poza Osaką. Innymi słowy plan Toranagi nie byłby jeszcze spełniony po wyjściu Mariko poza mury.

Clavell, to szczwany lis, bo pozostawił furtkę na różne warianty.

Toranaga mógł się obawiać, że Mariko zostanie przechwycona po wyjściu.
Ishido mógł się obawiać utraty zakładników.

Obaj byli zainteresowani interwencją. Nie ma pewności, kto za tym stał.

Leszek_x

W kwestii podsumowującej. Książkę czytałem bodaj ze trzy, czy cztery razy, ale było to trzytomowe wydawnictwo Iskier. Potem kupiłem wznowienie z vis-a-vis i okazało się, że Iskry po prostu wycięły całe partie tekstu. Niestety tę kaleką wersję znam lepiej.

orion_2

Może jest to kwestia tłumaczenia. Jak tłumacz zrozumiał, tak przetłumaczył. Przy takich drobnych niuansach wszystko jest możliwe. Może być też tak, że Ishida myślał, że sam wszystko zaplanował i wykonał, tymczasem to Toranaga zakulisowo nim kierował. Yabu podsunał myśl, podwójni szpiedzy zdradzili tajne, niepilnowane wejście(ale bez informacji o ukrytym pokoju) i miał wpływ na rozkazy ninja- mieli zadbać, żeby ciało dało się zidentyfikować i mieli zabić wnuczkę. Może ja coś opacznie zrozumiałem. Może z innego powodu wnuczka miała zginąć.

Leszek_x

Może jest to kwestia tłumaczenia, np. "Atak na twierdzę Brązowych rozpoczął się ciemną nocą, kilka godzin przed świtem. Pierwsza fala dziesięciu ninja, osławionych skrytobójców, napłynęła przez najbliższe mury nie strzeżone już przez Szarych." może oznaczać, że Szarzy specjalnie zeszli z posterunku, albo po prostu zaczynał się teren, którego nie mieli obowiązku strzec.

Podejrzewam jednak, że Clavell celowo nie domknął tematu. Co prawda ów tajemniczy samuraj mówi, że nie da pluć na Yaemona, bo tak ocenił postępowanie Mariko, ale równie dobrze mógł się tylko podszywać pod jego stronnika. Cóż, jeśli są takie dwuznaczne sytuacje, to tym lepiej dla książki, bo jest się nad czym zastanawiać. Każdy miał tu jakiś interes i każdy ryzykował. Trudno ocenić kto ryzykował więcej.

Z jednej strony nocny atak dawał większe szanse pojmania Mariko żywcem.
Z drugiej strony Toranaga mógł sam łatwiej zorganizować napaść poza murami, by zrzucić winę na rywala.

A tu dochodzi jeszcze pełna gotowość Mariko do poświęcenia życia.

Ciekaw jestem, czy Clavell miał wypracowaną jakąś odpowiedź na tę zagadkę, czy tylko ją skonstruował, pozwalając głowić się innym.

A skoro jesteśmy przy zniekształceniach tłumaczy - scenarzyści nie mieli wątpliwości.

Fragmentu z wnuczką nie udało mi się odszukać, ale to gruba książka. Mogłem przeoczyć.

Winnetou28

też liczyłem na bitwę pod Sekigaharą. Pewnie nie mieli budżetu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones