Gdy zobaczyłem parę odcinków w latach 90. uznałem, że to dno dna. Przypadkowo natrafiłem na ten serial po 25 latach i - ku własnemu zdziwieniu - obejrzałem z pewną przyjemnością. Co prawda scenariusz jest naiwny i kulawy, a gra aktorów przerysowana i groteskowa, ale twórcom udało się uchwycić ducha tamtych surrealistycznych czasów i dobrze pokazać ówczesne realia. Jako „dzieło” słaby, ale jako dokument epoki ma pewną wartość
A ja właśnie w tej chwili ogladam(sic!) któryś tam odcinek. Nie, zdecydowane nie. Tego nie da się oglądać. Budzi się pewien sentyment do twarzy, ale w sumie to dno.
Jeśli chce się zobaczyć dno, to szczególnie polecam: "Ciacho", "Last minute", "Kac Wawa" jak i inne pseudo-dziełka niby komediowe z ostatnich 15 lat. Przy tym, ten serial to jednak mistrzostwo i zapis realiów lat 90-tych.
To tylko pokazuje, że drugi raz się nie udaje. Niby wszystko to samo - a wszystko inaczej. Jako dokument epoki (wczesnych lat 90.) jest ok, szczególnie dzisiaj, po latach, kiedy chcemy prześledzić tamtą "nowoczesność". Pokazuje też pewien "upadek" kina, wszystko w początku lat 90. było trochę tandeciarskie.
Jednak ogólnie, jako całość, czegoś bardzo zabrakło. Nie wiem czego.
Przede wszystkim SCENARIUSZA - w latach 90-tych mieli z tym już problem wszyscy dawni wielcy polskiego filmu (prócz jednego Kutza). Poza tym, jak ktoś na innym topicu zauważył, Gruza za bardzo poszedł tu w komedię (a pierwszy 40-latek był grany na poważnie, humor był naturalny, wynikał z sytuacji i kontekstu) i też nie popisał się z reżyserią, aktorzy są źle prowadzeni, przez co postacie przerysowane (wątki zresztą też) , jak w kabarecie.
Ogólnie pierwsze lata transformacji, to w polskim kinie/serialu właśnie kupa tandety, kiedyś była taka teoria, że PRLowska cenzura mimo tego, że kneblowała, to jednak pilnowała też pewnego poziomu artystycznego, coś w tym chyba jest.
Ale serial, jak napisał autor wątku, w pewnym sensie sprawdza się jako dokument epoki.