...że nie trzeba wcale miec pięknej buzi,aby byc rozchwytywanym przez wielu przystojniaków na świecie,i że piękna buzia nie jest też niezbędna do szczęścia.Do czego zmierzam?Otóż zobaczcie,urodna mocno to ona nigdy nie była,a jednak gdy grała w BH90210 to tysiące niczego sobie młodzieńców (i to wcale nie byli zakompleksieni brzydale,tylko wielu urodziwych chłopców) kochało się w niej na zabój.Miała równe powodzenie co odtwórczyni roli Kelly czy Valerie.Kochali się w niej niekoniecznie ze względu na twarz (pewnie podziwiali w niej tę wspaniałą,idealną figurę,bo w sumie to ona w BH była najzgrabniejsza),a dla ilu z nich i tak była bardzo ładna...Wniosek jest więc taki,że nie musisz mie ładnej buzi,aby ktoś (i to osoba z dobrym gustem) lub wielu ludzi okrzyknęło cię "PIĘKNOŚCIĄ".Tori mimo że wychowywała się wtakim domu i przebywała wśród takich ludzi,którzy ciągle powtarzali jej "jesteś ładna",to na pewno sama nie jest ślepa i widzi,że wiele dziewcząt ma ładniejsze buzie...Ale narazie operowała sobie tylko biust,więc do twarzy widocznie przywykła.I dobrze,bo i tak znalazła niezłego męża,ma dzieci i jest szczęśliwa,niezależnie od tego ile ze spadku po ojcu dostała (bo przecież podobno ją wydziedziczył).Po co to wogle napisałam?Nie wiem,może po to,żeby niektórych dowartościowac (siebie z resztą też)...