Wiadomo, że sam schemat nie wystarczy, musi być jeszcze sprawnie i wdzięcznie podany. Tu się to udało.
Powiem tak: jestem raczej uprzedzona do kina hiszpańskiego, moim zdaniem mocno kuleje, winię za to frankizm, ale to temat na inną dyskusję, w każdym byłam pewna, że po kilku minutach przerwę seans, a film zaliczy 2. Innymi słowy miałam bardzo krytyczne nastawienie, które jednak wyparowywało z każdą sceną. Gdy bohater jechał tą górską drogą, wiedziałam, że już tego nie spieprzą. Nie widzę tu żadnego słabego punktu, a wręcz wiele mocnych, kluczowych dla gatunku, włącznie ze świetną finałową sceną. Dlatego uważam, że to film, który może z powodzeniem konkurować z uznanymi przebojami romantycznymi, tymi z najwyższej półki.
to fakt, słabizna totalna, nawet do obierania ziemniaków się nie nadaje ;P lepiej sobie obejrzeć, po raz setny, "Bridget Jones 1"