Absolutna perełka, która zniknęła gdzieś w natłoku tych wszystkich wysokobudżetowych produkcji kręconych przez Baya i spółkę, gdzie najpierw jest rozpindol, a potem myślimy jakby tu skroić jakąś fabułę. Poruszający, dający do myślenia, ukazujący zachowania ludzkie w obliczu katastrofy. Zero wylewającego się patosu, tylko strach, przerażenie, bezradność. Napisy końcowe to esencja minimalizmu w najpiękniejszej postaci. Nie potrzeba walić milionów w efekty, by stworzyć kapitalny film katastroficzny, który pozostaje Ci w pamięci.
sama prawda. trafiłam przez przypadek i jestem pod wrażeniem jak dobry był ten film.
Zgadzam sie z toba. Tez trafilam na niego przez przypadek i nie zaluje ze obejrzalam. Koncowka troche przewidywalna (jak dla.mnie oczywiscie i mowie tu o zachowaniu bohatera) najbardziej dolujace sa te komunikaty w radiu, o tym jak swiat powoli znika, ze wiesz ze to koniec i nie ma juz ratunku...
Zgadza się, końcówkę można było przewidzieć, ale i tak nie wpływa to na odbiór filmu. I bezapelacyjnie te komunikaty radiowe były najbardziej przygnębiające. Każda kolejna cząstka świata uległa zagładzie i tylko pozostaje czekać na koniec, który zbliża się z każdą minutą.
jeszcze widziałem, ale Twój opis sugeruje coś podobnego do "drugiego brzegu" z 2000 roku. Film genialny. Jeśli nie widziałeś, polecam.
Chyba "Ostatni brzeg". ;) Właśnie już mi ktoś polecał, więc muszę przysiąść do tego filmu.
Omawiany film jest właściwie wariacją tematu przedstawionego w "Ostatnim brzegu" (dwie wersje do wyboru - retro z 1959 i nowsza z 2000), więc to żadne novum... ;-)
Ten film to nic innego jak marna podróbka hiszpańskiego "Tres días".
http://www.filmweb.pl/film/Trzy+dni-2008-481239
Pełna zgoda. Jeden z najlepszych filmów tego gatunku. Genialnie przedstawione zachowania ludzi w obliczu zagłady.