moim zdaniem cały film stracił właśnie na scenach ze zwierzakami. zrobili standardowy scenariusz, 'nie znają się-poznają się-jest dobrze-jest źle-jest dobrze na zawsze', więc chcieli go jakoś ubarwić. może nie chodzi o to, że moim zdaniem zwierzaki wszystko zepsuły. zepsuł to ich 'śmiech' i przez to ucierpiał cały film.
Dokładnie, sceny ze zwierzętami były po prostu żenujące, niepotrzebne.
A film to żadna rewelacja. Typowa komedia romantyczna, która niczego nie wnosi do naszego życia - nawet uśmiechu, bo w ogóle nie była śmieszna.
Film jest nudny, ciągnie sie jak flaki z olejem. Wkurzają mnie te gierki: cala banda dziewczyn próbuje rozszyfrować zachowanie Trippa i na odwrót: chłopaki próbujący dociec co Paula miała na myśli. Szczerze mówiąc, przed ekranem zatrzymał mnie tylko McConaughey, coś hipnotyzującego było w jego zachowaniu i wyglądzie.