To jeden z najdziwniejszych filmów, jakie w życiu widziałem. I tak do końca to nadal nie wiem, o czym był, mimo że obejrzałem do końca. W filmie jest bardzo dużo dziwnych akcji: hymn USA wykonywany na wiolonczelach, policjanci karły, neomarksiści, kopulujące auta, śmiertelnie postrzelony kolo padający na nadnaturalnie duży kibel - a wszystko to okraszone co rusz padającymi cytatami z Pisma Świętego.