Po wielu latach znów obejrzałem Girl Guide. Słabiutko. Amatorszczyzna aktorska zwłaszcza Renaty Gabryjelskiej bije po oczach i uszach. Kukiz coś tam próbował, ale szału ni ma. Jedynie pan Radwan zagrał naprawdę dobrze. Scenariusz pozostawia też wiele do życzenia. Po latach mogę stwierdzić że film świetnie się wkomponował w gniotowatość polskiego kina, która panowała w tamtym okresie.
Ten stary "gniot" jest 10 razy lepszy od co drugiego obecnego filmu, kto nie rozumie ten rozumie, kto nie ten nie
A czego można tu nie rozumieć? Fabuła tego filmu jest nudna i prosta jak konstrukcja cepa, gra aktorska też pozostawia wiele do życzenia. Może to kwestia dojrzałości. Jak byłem gówniarzem to mi się podobał, teraz ciężko strawić to "dzieło".
Ja tam myślę, że całkiem spoko. Ale będąc w zbiorze tzw. "polskiej kinematogragii" która i tak leży i kwiczy. Pewnie trzeba będzie oceniać te filmy inną miarą bo ja nie pamiętam już dobrego polskiego filmu.
Mam podobne odczucia. Film obejrzałem gdzieś koło 1997 albo 1998 roku i wtedy mi się bardzo podobał. Po ponownym obejrzeniu niedawno ciężko jednak mi znaleźć jakieś poważne zalety.
Pamiętam, że jak oglądałem ten film już te ponad 20 lat temu (miałem wtedy niecałe 25 lat) to zrozumiałem dlaczego Kazik odrzucił propozycję tej roli, którą wziął Kukiz. Fabuła jest tak denna, że szkoda gadać. Kazik nie zachował się wtedy tak jak śpiewał, że wszyscy artyści to prostytutki...
Bo Ty wyraźnie oglądałeś jakiś inny film. "Girl Guide" to nie "Ojciec Chrzestny", tylko "żart filmowy" nakręcony w trzy tygodnie, z amatorami w głównych rolach, dźwiękiem nagranym w jakimś domowym studio, zmontowany przez Machulskiego chyba po pracy. I w tej kategorii można tylko powiedzieć" jaka szkoda, że Machulski nie zrobił takich "filmowych żartów" kopę.