Recenzja filmu

Piła X (2023)
Kevin Greutert
Tobin Bell
Shawnee Smith

Nadzieja umiera ostatnia

Tegoroczna odsłona serii "Piła" przez niektórych była wyczekiwana – przez innych całkowicie ignorowana. W końcu co takiego może zapewnić dziesiąta część, czego nie zdążyło jeszcze zobrazować
Tegoroczna odsłona serii "Piła" przez niektórych była wyczekiwana – przez innych całkowicie ignorowana. W końcu co takiego może zapewnić dziesiąta część, czego nie zdążyło jeszcze zobrazować dziewięć poprzednich? Okazuje się jednak, że najnowsza "Piła X" do zaoferowania ma zdecydowanie więcej, niż można się tego było spodziewać. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że bez przeszkód zaklasyfikować można ją jako jedną z najlepszych części całej franczyzy.


John Kramer choruje na nowotwór. Umiejscowiony w płacie czołowym guz jest nieoperowalny, nieuleczalny i pozostawia mu wyłącznie kilka miesięcy życia. Nie potrafiąc pogodzić się z losem, w przerwach pomiędzy budowaniem swego dziedzictwa, a szkoleniem uczniów, mających je kontynuować, chodzi na spotkania grupy wsparcia dla pacjentów onkologicznych. Na jednej z nich poznaje mężczyznę, który zmaga się z ostatnim stadium nowotworu trzustki. W jakież zdumienie wpada Kramer, gdy ten sam człowiek jakiś czas później na niego wpada – całkowicie uleczony! Polecone zostaje mu eksperymentalne, innowacyjne leczenie, które przywraca do zdrowia nawet najbardziej opłakane przypadki. Istnieją tylko dwa problemy: jest ono bardzo drogie i wymaga podróży do Meksyku. Zdesperowany, acz pełen nadziei John udaje się do wskazanego miejsca. Cecilia Pederson, główna lekarska, kontynuująca dzieło swego ojca, obiecuje cudów. Wraz z zespołem specjalistów przeprowadza operację połączoną z niezwykłą mieszanką leków. Wkrótce jednak okazuje się, że całe przedsięwzięcie to zwyczajne oszustwo, a drobny kramik naciągaczy prędko zwinął działalność. Jigsaw musi więc wymierzyć sprawiedliwość chciwym handlarzom nadzieją.


Nie oczekiwałam wiele wybierając się na seans. W końcu ile można produkować się o tym samym. Przyznam jednak, że naprawdę miło się zaskoczyłam. Film składa się z dwóch zupełnie różnych części. Początkowo towarzyszy się Kramerowi w jego codziennym życiu, obserwuje narastające przygnębienie. Miejsce ma cudowna terapia, która w rzeczywistości jest zwykłą ułudą. Powoli tworzy więc plan… A potem zaczyna się rzeźnia. Wszyscy zamieszani w przedsięwzięcie zostają uwikłani w okrutną grę – stawką w niej, jak zawsze, jest ich życie. Scenariusz drugiej połowy został wyegzekwowany niemal idealnie. Mnóstwo tu innowacyjnych idei, plot twistów, a opowieść ma zdecydowanie więcej głębi niż większość poprzednich części. Widz od pewnego momentu niemal siedzi na szpilkach, niepewny tego, co się dalej wydarzy. Przy tym wszystkim – nie sposób nie zauważyć, że po raz pierwszy naprawdę wyraźnie zobrazowane zostały motywy działania Jigsawa. Zarówno jego, jak nawet Amandę, da się po prostu polubić w tej odsłonie. Dostrzec można w nich zdecydowanie więcej człowieczeństwa niż do tej pory.


Od strony technicznej – miód dla moich oczu i uszu. Zdjęcia prezentują się świetnie, dużo tutaj zabawy światłem: są obecne liczne ujęcia w kolorze żółtym, a także zielonym, barwy znane tak dobrze z początkowych części. Scenografia również sięga do poprzednich odsłon, w trakcie gry jest więc ponuro, obskurnie, za to sceneria pierwszej połowy wygląda gładko, idealnie, sterylnie, jak z obrazka. Ten udany kontrast skutecznie wpasowuje się w emocje kłębiące się w głowie Kramera w miarę upływu seansu. Mówiąc o efektach specjalnych: mają się one wyśmienicie, wyglądają naprawdę wiarygodnie, miejscami wprost wbijają w fotel z wrażenia. Pułapki prezentują się zadziwiająco dobrze, każda z nich jest oryginalna, wymaga dużych poświęceń, a dodatkowo mają w sobie aspekt medyczny. Dzięki czemu kara odnosi się dość adekwatnie do samego przewinienia. Czy jest obrzydliwie? Z pewnością bardzo obrazowo, ale jednak zdecydowanie odsłona ta nie jest „najmocniejszą” pod kątem gore, co naprawdę mnie cieszy. Dźwięk świetnie buduje klimat, a kultowy motyw muzyczny, tak chętnie wykorzystywany w całej franczyzie, pojawia się również tutaj. Zaznaczyć przy tym muszę, że ta chwytliwa melodia nie wywarła na mnie tak dużego wrażenia od czasów „jedynki”. Aktorsko z kolei film stoi całkiem udanie, choć miejscami niektóre sceny i ich przesadny dramatyzm potrafią lekko rozbawić. Wyróżnia się przy tym kilka postaci, które sprawdzają się niezwykle dobrze: oprócz oczywistych ról, jak Tobin Bell, jako Jigsaw, czy Shawnee Smith wcielająca się w Amandę, pojawia się bardzo ważna fabularnie bohaterka – zaryzykuję stwierdzenie, że przebijająca ich oboje. Cecilia Pederson, grana przez Synnøve Macody Lund, to prawdziwy czarny charakter i miejscami przeraża bardziej niż sami antagoniści.


"Piła X" stanowi to, o czym marzyli wszyscy fani serii od bardzo dawna. W odsłonie tej połączono świetną, trzymającą w napięciu grę z  naprawdę udaną fabułą. Wszystko sprawdza się tu znakomicie i osobiście stwierdzam, że część ta bezsprzecznie będzie należała do moich ulubionych. Z kina wyszłam niezwykle zadowolona, seans miał mi do zaoferowania zdecydowanie więcej niż się spodziewałam. Film ten zyskuje ode mnie aż 8/10 – po takim odbiciu się franczyzy od dna, mogłabym obejrzeć nawet jedenastą "Piłę", byleby utrzymała ona ten sam poziom.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na wieść o diagnozie (rak mózgu i kilka miesięcy życia) John Kramer wykrztusi: "Mam jeszcze sporo do... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones